Relacja z wyprawy
Tradycyjnie w ostatni weekend wakacji przenosiny się w świat Bushcraftu. Zgodnie z zapowiedziami wybraliśmy się z tatusiami i ich pociechami do Sierakowskiego Parku Krajobrazowego, a w pierwszy dzień “liznęliśmy” przez parę kilometrów Pszczewski Park Krajobrazowy. Mimo, że znajdujemy się w centralnej Polsce, okolica obfitowała w pagórki. Młodzież podziwiała nie tylko ładne widoki, ale również fantastyczną faunę i florę.
Pszczewski Park Krajobrazowy
Jak się również okazało, okolica ma bogatą historię, która w przypadku wsi
Mnichy sięga XIII w.
W piątek po pierwszej pętli udaliśmy się nad jezioro do miejscowości Prusim. Nocleg zaplanowaliśmy na terenie kameralnego pola namiotowego położonego bezpośrednio nad jeziorem. To fantastyczne miejsce jest ciche, czyste i ma do tego pełną infrastrukturę sanitarną. Dla dzieci oczywiście najważniejsze i tak było jezioro
.
Poranek przywitał nas burzą. Część z nas nie zdążyła złożyć “na sucho” namiotów. Najprościej mieli Ci, którzy spali w hamaku pod tarpem. Oni najszybciej uporali się ze składaniem obozu. Po Mszy świętej i solidnym śniadaniu ruszyliśmy w trasę. Pierwszym przystankiem był
Głaz Konfederatów Barskich upamiętniający walki o niepodległość Polski.
Później ruszyliśmy przez malownicze Jary Chalińskie.
Zanim dotarliśmy do miejscowości Góra, gdzie planowaliśmy dłuższy postój i gotowanie obiadu, złapała nas ulewa. Całe szczęście, niedługo później wyszło słońce i wszystko osuszyło, a morale podniosły lody w okolicznym sklepie

.
Następnie przechodząc obok Jaskółczej Skarpy docieramy do celu –
jeziora Jaroszewskiego, które częściowo okrążamy. Oczywiście, gdy dotarliśmy do plaży, radości ze skoków do wody nie było końca.
Część z nas wybrała się jeszcze do rezerwatu buków nad jeziorem Lutomskim, a reszta została na miejscu by przypilnować młodzież.
Rezerwat - Jezioro Lutomskie
Noc spędzamy na okolicznym polu namiotowym. Wbrew prognozie pogody, nie padał ani deszcz ani grad

.
Po Mszy św. i śniadaniu spakowaliśmy się “na sucho” i wyruszyliśmy na ostatni etap naszej wędrówki.
Okrążyliśmy nasze jezioro z drugiej strony. Szlak częściowo wiódł pagórkami trasy rowerowej Triathlonu Sierakowskiego.
Okolice Jeziora Jaroszewskiego
Nasza trasa ponownie przebiegała szlakiem tradycyjnych sadów przydrożnych, gdzie mogliśmy skosztować dzikich jabłek i śliwek oraz robić przerwy nad wodą.
Podróż zakończyliśmy na plaży w Prusimiu, gdzie na parkingu czekały na nas nasze samochody. Dzieciaki oczywiście na odchodne ponownie zażyły kąpieli, a my mogliśmy w tym czasie wypić ostatnią wyprawową kawę. Tym optymistycznym akcentem kończymy naszą wakacyjną wyprawę. Obserwujcie nasz profil
Facebook – będzie się działo, a my będąc w tym miejscu chcielibyśmy bardzo podziękować za wsparcie Elektrociepłowni Zielona Góra, która za pośrednictwem
Fundacji PGE sfinansowala nam sprzęt bez którego ta wyprawa nie odbyłaby się. Dziękujemy!