„Z tatą oswoić wilka ” – relacja z obozu

 

Piątek, 27 czerwca – ledwo dzieci odebrały świadectwa ze szkoły, a tu już nasz pierwszy obóz. Po godzinie 14 przyjeżdżają pierwsi uczestnicy. A gdzie? Do miejscowości Wilcze, niedaleko Kargowej. Rozbijamy nasze obozowisko nad Jeziorem Wilcze, na polu biwakowym ukrytym w lesie. Wita nas przemiła pani Kasia, która opiekuje się tym miejscem. Z każdą godziną przybywa coraz więcej osób. Rozbijamy namioty, szykujemy kaplicę polową, namiot zarządzania, a w międzyczasie coś jemy i korzystamy z pierwszej kąpieli w jeziorze.

 

Niebo lekko zachmurzone, wiatr, ale przyjemne 23°C. O godzinie 21 zbieramy się na modlitwę wieczorną z Apelem Maryjnym. Jest już nas ponad 140 osób. Kończymy dzień, ale rozmowy trwają jeszcze długo w noc.

 

Sobota, 28 czerwca – chłodna noc, około 12°C. Budzi nas koncert ptaków – coś pięknego. Po śniadaniu uczestniczymy w polowej Mszy Świętej. Dojeżdżają kolejne osoby – jest nas już 176! Choć w lesie wcale tego tak bardzo nie widać. Po Mszy ojcowie rozmawiają ze swoimi dziećmi o otrzymanym Słowie Bożym i poruszanym temacie.

Przed godziną 11 około 100 osób wyrusza na wycieczkę krajoznawczą. Na początek zwiedzamy pocysterski klasztor w Obrze, gdzie mieści się Seminarium Duchowne Księży Oblatów i Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia. Dzielimy się na trzy grupy, oprowadzane przez kleryków. Poznajemy charyzmat oblacki, życiorys założyciela oraz zwiedzamy kościół, zakrystię, klasztorne zakamarki i ciekawe Muzeum Misyjne.

Po około 70 minutach ruszamy w stronę Świętna. Na parkingu leśnym zostawiamy auta i po kilometrze dochodzimy do 30-metrowej wieży widokowej na Kaplicznej Górze. Piękne widoki na cztery strony świata.

Większość decyduje się na 5-kilometrowy pieszy powrót do Wilcza. Słońce świeci, temperatura blisko 30°C, ale lekki wiaterek przynosi ulgę.

Trochę zmęczeni docieramy do naszej bazy, gdzie nad wodą od razu robi się przyjemniej. Szykujemy obiad. Po 16 docierają do nas goście – pan Janek i pani Danusia z Koła Łowieckiego „Słonka” z Zielonej Góry, którzy opowiadają nam o wilkach: jak wyglądają, jak rozpoznać ich tropy i jak się zachować w razie spotkania – samotnie lub w grupie. Możemy dotknąć wypchanego wilka i zobaczyć, jak piękny jest ten drapieżnik. Panel edukacyjny bardzo nas zainteresował – padło wiele pytań. Na koniec goście przygotowali dla dzieci konkurs z nagrodami – każdy dostał upominek, a pięciu najlepszych zdobyło cenniejsze nagrody. Nie zabrakło też degustacji wyrobów mięsnych z dzika i jelenia.

Podwieczorek mija na kąpieli, pływaniu na supach i łowieniu ryb. W międzyczasie kolacja.

O 21 modlitwa wieczorna i Apel Maryjny. Potem dla chętnych ojców panel dyskusyjny o poświęcaniu dzieciom czasu i jego wpływie na wychowanie oraz relacje rodzinne. Po raz pierwszy o 23 organizujemy godzinną adorację Najświętszego Sakramentu w naszej leśnej kaplicy. Intensywny dzień kończy się po północy.

 

Niedziela, 29 czerwca – ciepła noc, ponad 20°C. Znowu budzi nas piękny koncert ptaków. Po śniadaniu Msza Święta, dzielenie się Słowem Bożym i czas dla ojców z dziećmi.

Większość uczestników korzysta z pięknej pogody (30°C) i wybiera kąpiel, pływanie na supach i żaglówce. Po obiedzie wodne zawody sportowe w różnych kategoriach wiekowych: 3–7 lat, 8–11, 12+ oraz ojcowie. Zaczynamy od przeciągania liny w wodzie, potem wspólne przekładanie hula-hoop bez użycia rąk (również w wodzie). Na końcu drużynowe napełnianie wiadra wodą po pokonaniu toru przeszkód. Finałem jest wyczekiwany mecz rugby wodnego w kategorii junior – kończy się wynikiem 5:3. Wszyscy uczestnicy otrzymują symboliczne upominki. Zmęczeni idziemy coś zjeść, a potem znowu korzystamy z kąpieli i atrakcji wodnych.

Dzień kończymy modlitwą wieczorną z Apelem Maryjnym. Część osób opuszcza obóz z powodu pracy w poniedziałek, ale zostaje nas jeszcze prawie setka. Dzieci bawią się do późna, wykorzystując każdą chwilę na zabawę z rówieśnikami. Malują sobie włosy, a niektórzy ojcowie pozwalają sobie na odrobinę szaleństwa.

 

 

Poniedziałek, 30 czerwca – znów chłodna noc. Poranek przebiega podobnie, tylko trochę szybciej. Po Mszy Świętej i dzieleniu się Słowem Bożym powoli zwijamy obóz, bo prawie 60 osób decyduje się na spływ kajakowy Obrzycą, czyli Kanałem Obry (23 kajaki). Reszta zostaje na miejscu. Startujemy z pobliskiego Rudna, z plaży nad Jeziorem Jesieńskim (woj. wielkopolskie). W połowie trasy wpływamy już na teren woj. lubuskiego, a jezioro zmienia nazwę na Orchowe. Bezchmurne niebo, słońce grzeje, temperatura blisko 30°C. Początek trudny – przepływamy jezioro, a wiatr mocno dmucha nam w twarz. Po drugiej stronie wpływamy już w kanał o szerokości 10–12 metrów. Myśleliśmy, że wiatr osłabnie, ale myliliśmy się. Rzeka wije się, a po bokach rozciągają się piękne widoki lasów, pól i okolicznych zabudowań. Spotykamy różne zwierzęta i ptaki. Mijamy wioskę Tatarki, przepływamy pod mostem, który w 1793 r. stanowił granicę Królestwa Polskiego. Po 7 km docieramy do śluzy – czeka nas krótka przenoska i płyniemy dalej. Wiatr ustaje, słońce grzeje mocniej. Trasa zachwyca – przyroda w całej okazałości. Powoli czujemy zmęczenie, a opalone ręce i kolana dają się we znaki. Na trasie pojawia się dużo lilii wodnych, które utrudniają płynięcie, ale po 12 km docieramy do mety – przedmieść Kargowej. Ze względu na wiatr trasa wydłużyła się o ponad godzinę, ale zadowoleni i uśmiechnięci wracamy do naszych aut, by rozjechać się do domów.

 

Dobry, intensywny czas. Do zobaczenia na kolejnym obozie!